niedziela, 9 lutego 2014

1. Wprowadzenie

Powoli usiadłam na krześle z trzęsącymi nogami, w dwunastym rzędzie, położyłam moją torbę pod krzesłem przede mną i wzięłam głęboki wdech. Mieszanina motylków i wielkiej skały latała wokoło mojego brzucha. Miałam uczucie, że łamałam moje połączenie z grawitacją i nie umiałam znaleźć znowu mojej drogi w dół. Gdzie było moje panowanie? Żeby zostawić wszystko, co jest znajome i wszystko co sprawia, że czułam się bezpiecznie, żeby ruszyć naprzód do nieznanych miejsc. To właśnie mam zrobić i to mnie przeraża.

Zapięłam pasy bezpieczeństwa i wyjrzałam przez okno samolotu patrząc na powoli wschodzące słońce. Byłam wdzięczna, że trafiłam na miejsce z oknem. Oparłam głowę o oparcie fotela i zamknęłam oczy, gdy stewardessa zaczęła mówić o bezpieczeństwie. Poczułam się trochę znudzona. Miałam ciężki rok. Zaczęło się ze stratą jednej z moich najlepszych przyjaciółek w tragicznym wypadku. To mnie złamało. Tęsknie za nią jak szalona. Ale zaledwie kilka tygodni później, dowiedziałam się, że mój chłopak od czterech lat mnie oszukiwał. Szczerze mówiąc, myślałam, że umrę właśnie wtedy i właśnie w tamtym miejscu. Moje serce zostało złamane i czułam, że jest ono cały czas deptane. Ciągle i ciągle. Czułam się zdradzona i oburzona tym, co mój chłopak mi zrobił, ale najgorszym uczuciem było to, że nie miałam przy sobie swojej najlepszej przyjaciółki, z którą mogłabym porozmawiać i która powiedziałaby mi jakim on był dupkiem. I to, że lepiej będzie mi bez niego. Próbowałam ruszyć naprzód, naprawdę. Ale było to trudne. Moje całe życie było otoczone przez niego. Żyliśmy razem, mieliśmy tych samych przyjaciół.

Byłam rozbita.

Zapadłam w rutynę, wstawałam, brałam prysznic i siadałam na podłodze płacząc przez około piętnaście minut zanim w końcu wychodziłam i osuszałam się. Nie miałam apetytu, więc zwykle piłam tylko trochę herbaty zanim wychodziłam do pracy. Po pracy odwiedzałam moich rodziców, moja mama nalegała, abym coś zjadła, więc w końcu udawało się jej wepchnąć we mnie jedzenie. Rodzice się o mnie bali. Wiedziałam o tym i kochałam ich za to. Po tym jak kończyłam się zmagać z jedzeniem, szłam do domu, włączałam jakieś beznadziejne programy w TV i zwykle zasypiałam na kanapie płacząc. Wstawałam około północy, myłam zęby i szłam spać. A potem od nowa.

Niezbyt wiele jak na życie. Najgorsze były weekendy, bo wtedy nie pracowałam, nie mogłam się zatracić w mojej pracy. Zwykle je spędzałam z rodziną, udając, że wszystko jest ok - i tak nikt mi nie wierzył. Spotykałam się również z moimi starymi znajomymi. Nadal miałam grupę koleżanek, które znałam, zanim poznałam mojego ex. Były wspaniałymi przyjaciółkami, ale to było trochę dziwne, gdy nie było tu więcej mojej najlepszej przyjaciółki. Anna prawdopodobnie była jedyną osobą z grupy, z którą byłam blisko, była naprawdę słodka i przychodziła w kilka nocy, by podtrzymać mnie na duchu. Było ok, oglądałyśmy tylko filmy i nie gadałyśmy zbyt wiele.

Czułam się, jakbym wpadła w pułapkę mojego życia, nie wiedziałam jak się z niej wydostać. Ale czułam się komfortowo z tym, że dobrze wiedziałam, jak mają wyglądać moje dni. Pewnej niedzieli, mama i tata powiedzieli mi, że naprawdę muszę coś zmienić, że nie mogę żyć dłużej w taki sposób - to już było sześć miesięcy - że muszę zacząć myśleć o wszystkim realnie. Następnego poniedziałku, usiadłam na mojej kanapie bez włączania TV. Chwyciłam długopis i kartkę i zaczęłam spisywać rzeczy, które chciałabym zrobić w moim życiu. Rzeczy taki jak zobaczenie różnych miejsc, posiadanie własnych dzieci, napisanie książki i wiele innych. Spisałam wszystko, co mogłam sobie wyobrazić. Lista się wydłużała, dopóki nie odłożyłam jej na bok i nie poszłam spać.

Pozwoliłam tej liście odpocząć przez cały tydzień zanim w piątek nie usiadłam i nie zaczęłam jej przeglądać. Oglądałam ją przez dłuższy czas zanim nie poczułam, że chciałabym zrobić te wszystkie rzeczy w tym momencie, nawet jeśli mnie przerażały. Największe koło krążyło wokół Anglii, drugie wokół próbowania czegoś innego i trzecie wokół rzucenia sobie jakiegoś wyzwania. Wybór był oczywisty. Otworzyłam mojego laptopa, by poszukać informacji o przeprowadzce do Anglii. Moje ręce odrobinę drżały, kiedy wpisywałam słowa.

Teraz jestem tu, w samolocie do mojej nowej rzeczywistości. To było dwa miesiące temu, kiedy siedziałam na mojej kanapie, decydując o zmianie mojego życia, na zawsze. Moi rodzice nie byli zszokowani tym pomysłem. Myślę, że moja mama najbardziej obawiała się tego, że nie będzie mogła mnie sprawdzać przez cały czas. Ale kiedy zrozumieli ile myślałam nad tym, co muszę zrobić zanim wyjadę, pomyśleli, że w sumie to był dobry pomysł, żebym wydostała się z miejsca, w którym byłam.

Było dużo do zrobienia. Musiałam znaleźć miejsce do życia, poszukać pracy i znaleźć kogoś wynająłby moje mieszkanie. Zdecydowałam, że nie chcę mieszkać w dużym mieście, bo mogłoby to być dla mnie zbyt przerażające. Mogłabym zacząć z czymś mniejszym. Jeśli by mi się nie spodobało, mogłabym się przenieść np. do Londynu. Przez długi czas szukałam różnych miast do przeprowadzki i znalazłam kilka bardzo dobrze wyglądających, ale było ich zbyt wiele. Ale wszystko zostało zdecydowane przez moją podświadomość, kiedy miałam sen o słodkim mieście. Wtedy znalazłam Holmes Chapel. Obejrzałam zdjęcia następnego ranka i wiedziałam, że to jest TO miasto. Było malutkie, ale bardzo blisko było do Manchesteru, więc mogłam tam jechać, jeśli potrzebowałabym czegokolwiek z większego miasta.
Po tym wszystko zaczęło się układać. Znalazłam małe mieszkanie, troszkę poza miastem, ale nadal blisko centrum, znalazłam również miłą dziewczynę, która chciała wynająć moje mieszkanie.

Było trudno spakować moje rzeczy i je zostawić. Zabrałam tylko to, co potrzebowałam - ciuchy. Resztę mogę wziąć, kiedy wrócę.

"Panie i panowie, właśnie rozpoczęliśmy przygotowanie do lądowania, proszę się upewnić, że..." Stewardessa zaczęła mówić, ale wyłączyłam głośnik. Nudności wróciły. Co ja zrobiłam? Zaczęłam ciężko oddychać, mężczyzna siedzący obok, dziwnie się na mnie spojrzał. Zaczęłam powtarzać to samo, co przez ostatnie tygodnie. "Potrzebuję tego". "Wszystko będzie dobrze". "Wszystko zapowiada się perfekcyjnie". "Zrobisz to". Ciągle i ciągle w mojej głowie były te słowa. Otworzyłam oczy, gdy samolot wylądował i poczułam, że moje serce bardzo mocno bije.

***

Witajcie! Jest to pierwszy rozdział opowiadania Falling Hard. Jest ich dużo więcej, mam nadzieję, że zdążę nadgonić z tłumaczeniem. Dajcie znać, czy Wam się podoba! :)

Obserwatorzy